Transpoetica: Sri Lanka - poezja

Ratnasiri Suriya Arachchi

Niebo i miód

w cieniu wieży kościelnej
gra na gitarze
muzyczna mrówka
nie pragnąca Nieba lecz miodu
kiedy modliła się
o słodki sen życia
miała ochotę wspiąć się
na wieżę i zerwać księżyc
zachmurzone niebo
nie jest watą cukrową
księżyc w pełni
nie jest miską z mlekiem
niech będzie
szukającą w miodzie goryczki
stawiającą wieżę swej wiary

Mój dom

po nocnej zmianie
jadąc pociągiem
widzę daleko mój dom
z którego wyszedłem
matka chodzi po ogródku
i podlewa melancholię
kroplą ze studni oczu
wyskoczyłem z okna

*    *    *

pociąg nagle zahamował
otwieram oczy
minął mój dom
w którym mieszkam
żona chodzi po ogródku
uparcie podlewając
omdlałą różę
wysiadam

*    *    *


w skrzynce leży list
z mego domu
którego nie ma
-tu pęka ziemia, dom
przemienił się w dym -

tylko tyle napisała matka



Ratna Sri Wijesingha

Hymn buddyjski

Płonące kwiaty
wśród liści Erabudu
księżyc jak krwista plama

kwiecień w kukułczym lamencie
omdlała wieś zdycha jak miasto Kusinapura*
klasztor jest zalany łzami
poruszone liście świętego drzewa Bo
spadający księżyc wbił się w ziemię

w zamglonej nocy
kule szukały niewinnych
demony pancerne napadały
na świętość klasztoru
-o co panom chodzi-
zapytał  mnich nabożnie 

wtedy zadrżała ziemia
spadał ulewny deszcz
klasztor się wzdrygnął 
ze świętymi relikwiami

na jego głowie wylądował
karabin maszynowy
po czym przekleństwa
krwista świętość wyciekła
jak mleko z piersi matki
która straciła noworodka

- nie wolno nam mówić
o biedzie, o niesprawiedliwości?
pytał mnich słabym głosem
padając na kolana
przed  posągiem Buddy

nagiemu zatkano szatą usta
wbijając w ciało igły
wyrywając kleszczami włosy
poszukali tętna prawdy
uderzając kijami i karabinami

w ich oczach wybuchł płomień
martwe ciało zawieszone na haku 
nad paleniskiem z kauczukowych opon
przemieniło się w kłębek dymu

święta krew
czysta jak woda w potokach 
płynących ze szczytu Isigili
twardsza niż rtęć
cenna jak mleko od matki

czarny dym
stał się zapachem z kadzidełek
łzy wieśniaków -
płatkami kwiatów
po posłudze kapłańskiej
popiół zagrzebali
po czym nasikali na grób
rozgrzeszyli się
wycierając ręce w spodnie khaki

Przekład: Ratnasiri Suriya Arachchi



Kumara Hettiarachchi

Las

Bujny miłością
ziarnistą ziemią
spójrz na las
z kwitnącą  głową 

w gęstym lesie
wśród ostrych kolców
pękatych drzew żylastych
rozpromieniony kwiat

silne dębowe ramiona
nie ugną się pod siekierami
krwistym sokiem 
wilgotnieje pęknięta skóra

o świcie kiełkują
tysiące pąków   
na młodzieńczych drzewach
które giną w wichurze

Przekład: Ratnasiri Suriya Arachchi 


Darmasiri Rajapaksha

Lwia łza

cierpiąc z głodu
i braku snu
leżąc
na wytartej słomianej macie
tonąłem we łzach   

obudziła mnie
muzyka pogrzebowa
w dniu niepodległości
nad grobami
drzewo tekowe
palcami trzyma
flagę narodową
nabiegła łzawą krwią

w jednej łapie zardzewiały miecz
w drugiej strach
nie wiem jak wytrzeć
lwią łzę


Lew, który trzyma miecz w prawej przedniej łapie jest godłem narodowej flagi, co symbolizuje władze, dzielność i odwagę ( z noty tłumacza)

Przekład: Ratnasiri Suriya Arachchi


Nelson Demuni

Pejzaż cejlońskiej wsi

przyciemnione niebo
mrok huczy pijąc krew
demony napadają na wiejskie chaty
bezskrzydłe marzenia dziewcząt
spadają na piece kominkowe
więdną młode rośliny pragnące kropli literek
echo wiatru niczym lament nad dolinami
na polu ryżowym niezbyt dobry plon
łzy płyną w strumieniach
i potokach
maskują się Wielcy Panowie
importowane imprezy ranią pejzaż
głos fałszywego proroka dociera w doliny
a młode widły spiskują za chatkami i lepiankami


Senne marzenie samotnego króla

na zgwałconej ziemi kolonialnej
leżąc na starym drewnianym łóżku
zadałem cios w me serce
spiczastym umysłem
położyłem
kres cierpieniu

obcowanie z zapachem gleby
zostanie skazane na śmierć
rozkaz rolnych narzędzi
trzyma wsie w niewoli.
znikają w dali nieznane pijawki
spijając wilgoć z policzka
wiejskich dolin przygnębionych
i zmęczonych

wyrywam z korzeniami
przeklęte istoty śmierdzące
odrzucam marną koronę
Króla Ziemi
kopię
depczę

z ojcowskim uczuciem modlę się
o córkę czarowną
otaczam ją troskliwą opieką
chronię niczym leśny kwiat niewinny
nasza córeczka, miła o błękitnych oczach
nie pragnie dotyku donżuana

przy obronie niepokalanej ziemi
niech będzie ona zakochana
w kimś przebojowym
nieugiętym jak kamień

nabiorę otuchy 
uniknę upiornego snu
zniewolonego umysłu. 
powrócę do wolnego łanu
z pociechami złocistych  plonów

snem tym słodkim
rozświetlam serce
nieukojone

Przekład: Ratnasiri Suriya Arachchi


Kumara Hettiarachchi

Ryk lwa

cierpiący z niedostatku mięsa
stoi z laską na kopcu termitów
patrząc na horyzont
głowa przegrała z koroną

brzęczą pszczoły szeptem konspiracyjnym
małpie figle w koronach drzew

bawoły i byki ostrzą rogi

coraz bliżej ryk słoni
ziemia pęka i porasta nową trawą
zajączki rosną ssąc mleko

- hej baranie
daj mi kopę siana
lwy nie jedzą mięsa


Przekład: Ratnasiri Suriya Arachchi