Transpoetica: Francja



Na spotkaniu zaprezentowana została najlepsza poezja francuska - dawna i współczesna. Usłyszeć można było utwory takich poetów jak Villon, La Fontaine, Baudelaire, Verlaine, Rimbaud, Michaux. Utwory w języku oryginalnym recytowali studenci filologii romańskiej UJ. Przekłady czytali: Anna Warchał i Jakub Kosiniak. Wierszom towarzyszyła projekcja zdjęć. Na akordeonie zagrał Tomasz Drabina.



Organizatorzy: Instytut Filologii Romańskiej, Śródmiejski Ośrodek Kultury, Konsulat i Instytut Francuski Patronat: TVP Kraków, Radio Kraków


***


Bez wątpienia, francuska tradycja literacka jest jedną z najważniejszych zarówno w historii literatury europejskiej, jak i światowej. Już w średniowieczu każdy rodzaj miał swoich znakomitych reprezentantów, a epika, liryka i dramat przyczyniły się w istotny sposób do ukształtowania się
i rozwoju języka, i kultury.

Nieobce polskiemu odbiorcy są nazwiska takich poetów jak Villon, Baudelaire i Apollinaire. Należy jednak podkreślić, że w panteonie twórców widnieje znacznie więcej poetów godnych poznania i zapamiętania. Dlatego właśnie Śródmiejski Ośrodek Kultury, we współpracy z Instytutem Francuskim w Krakowie oraz Instytutem Filologii Romańskiej UJ, postanowił przybliżyć krakowskiej publiczności dzieje poezji francuskiej w formie panoramy od średniowiecza do współczesności.

Wśród licznych pisarzy, których utwory będą czytane w oryginale i w tłumaczeniu, warto wymienić Louise Labé (la Belle Cordière – 1524-1566), jedną z nielicznych kobiet, których twórczość znacznie wzbogaciła dorobek literatury francuskiej, a których biografie mogłyby posłużyć scenarzystom i reżyserom do stworzenia wielu kinowych przebojów. Choć rodzice jej byli niepiśmienni, Louise Labé otrzymała staranną edukację, obejmującą łacinę, włoski i muzykę. Po wyjściu za mąż za powroźnika Ennemonda Perrin, aktywnie włączyła się w działalność koła lyońskich poetów i humanistów, zgrupowanych wokół postaci Maurice’a Scève’a. Jej domniemany związek z poetą Olivierem de Magny był inspiracją dla stworzenia zbioru dwudziestu czterech oryginalnych sonetów, pozostających do dzisiaj jej najbardziej znanymi dziełami (a dowodem na to niech będzie fakt, że wzbudziły podziw m.in. u tak znamienitego twórcy, jakim jest niemiecki poeta Rainer Maria Rilke, który przetłumaczył je na język ojczysty). Ujmują one zarówno formą jak i treścią, a oryginalność ich wyrasta właśnie z niezwykłej umiejętności łączenia elementów tradycji Petrarki oraz neoplatonizmu z niezwykle bezpośrednim, zwłaszcza jak na XVI w., jednak nie wulgarnym, erotyzmem.

Erę współczesną zapowiada twórca, o którym nie sposób nie wspomnieć, Gérard de Nerval (1808-1855), wpisujący się w nurt poetów przeklętych, za życia niedocenionych, będących aktywnymi członkami paryskiej cyganerii artystycznej. Wyprzedził on swoją epokę obrazami poetyckimi, ewokującymi świat z pogranicza jawy i snów, które wywarły silny wpływ na XX-wieczny nurt surrealizmu. Jego dzieła stanowią również ważną część świadomości literackiej takich pisarzy, jak Marcel Proust czy René Daumal. W jego twórczości można też odnaleźć, oprócz inspiracji podróżami po krajach Wschodu, głównie zaś ezoteryką i alchemią oraz mitami tamtejszej kultury, pierwsze zwiastuny nadchodzącego symbolizmu, którego najważniejszymi przedstawicielami są Baudelaire, Verlaine, Rimbaud i Mallarmé.

Pośród poetów współczesnych, takich jak Robert Desnos (1900-1945), związany z kinem awangardowym oraz prądem surrealistycznym w sztuce (którego talent widoczny jest w świadomych, często zaskakujących zabawach formą i słowem, jednocześnie na planie semantycznym
i fonetycznym), Paul Eluard (1895-1952), utożsamiany z nurtem dadaizmu i surrealizmu (w którego wczesnych wierszach, takich jak prezentowana podczas spotkania Amoureuse – Zakochana, wyczuwa się to poczucie zawieszenia między egzaltacją pragnienia, iluzją, że miłość pozwala, aby czas zatrzymał się w niemal fizycznym doznaniu wieczności, a bólem rozstania, miłosnym cierpieniem i samotnością), Henri Michaux (1899-1984), pochodzenia belgijskiego (znany z oryginalnej osobowości oraz niepowtarzalnego halucynacyjnego stylu, któremu nieobce są także groteska, absurd i czarny humor – jak w czytanym na wieczorku poezji fragmencie Un Certain Plume – Niejaki Piórko), nie mogło zabraknąć Jacquesa Préverta (1900-1977), którego poezja otworzyła się na język codzienny. To właśnie dzięki temu, a także dzięki grze słów (kalamburom, neologizmom, burleskowym rozwiązaniom, celowym lapsusom, tworzącym często efekt komiczny, bliski tonacji czarnego humoru ), która nadaje tekstom podwójne znaczenie, budując zdumiewające obrazy, poezja Préverta zyskała tak dużą popularność na całym świecie. Dla tego twórcy poezja to język, który śpiewa, stąd też nie stroni on od zabawy dźwiękiem – aliteracji, rymów i zmiennych rytmów, które
z pozoru wydawać się mogą proste, a w istocie są użyte świadomie. Być może dlatego właśnie wiele jego tekstów, takich jak Les feuilles mortes czy Alicante, zaadaptowanych zostało na scenę muzyczną.

Wachlarz poezji czytanej w trakcie spotkania będzie oczywiście znacznie szerszy. Dzięki temu możliwe będzie zaobserwowanie zmian w języku, formie, tematyce – ale także w podejściu do poezji jako takiej w ciągu kilku stuleci. Naturalnie, nie jest możliwe ujęcie wszystkich zasłużonych postaci, godnych zainteresowania polskiego odbiorcy, dlatego, aby przynajmniej częściowo o nich wspomnieć, chcemy przytoczyć wiersz kanadyjskiego poety, Gastona Miron, w tłumaczeniu Edwarda Stachury, który będzie również zamykał spotkanie z poezją francuską:

Jednym mnogim zdaniem
Wybaczcie mi, proszę, poeci, których złupiłem
– poeci wszystkich krajów, wszystkich epok –
nie miałem innych słów, innych zapisów
jak tylko wasze, ale w jakiś sposób, bracia,
prawdziwie wielki to dla was hołd
bo dzisiaj, tutaj, wśród ludzi
są pomiędzy nami słowa
i jest to ich własna
człowiecza nić przewodnia
dziekuję

Luiza Szpatowicz, Katarzyna Wójtowicz